Centralny Port Komunikacyjny postanowił zabrać głos po wypowiedzi Arkadiusza Świerkota, wiceprezesa Stadler Polska, który sugerował, że prędkość pociągów Kolei Dużych Prędkości w Polsce nie powinna przekraczać 250 km/h. Spółka budująca linię Y broni decyzji o zwiększeniu prędkości do 350 km/h i przekonuje, że szybka kolej może być jednocześnie dostępna cenowo.
Spór o sens prędkości
Świerkot argumentował, że utrzymanie pociągów jadących 320 km/h generuje znacznie wyższe koszty, a więc i droższe bilety. CPK odpowiada, że hiszpański rynek pokazuje coś przeciwnego – konkurencja i nowoczesne technologie pozwalają obniżać ceny przy zachowaniu wysokiej prędkości. Według szacunków spółki, przejazd z Warszawy do Wrocławia po przyszłej linii Y mógłby kosztować około 82 zł, czyli mniej niż obecne ceny biletów Pendolino.
Dane, modele i fakty
Spółka podkreśla, że decyzje dotyczące KDP nie są oparte na intuicji, lecz na szczegółowych analizach. W ramach Pasażerskiego Modelu Transportowego zbadano elastyczność cenową i popyt przy różnych wariantach prędkości. Wyniki wskazują, że krótszy czas podróży zwiększy liczbę pasażerów, a zróżnicowanie cen biletów pozwoli przewoźnikom zapełnić składy bez konieczności windowania stawek. Według prognoz, już w 2035 roku linią Y ma podróżować 35 milionów osób rocznie, a w 2050 – 45 milionów.
Kolej szybka i kolej codzienna
W odpowiedzi na zarzut, że KDP „wydrenuje” środki z inwestycji regionalnych, CPK stwierdza, że to fałszywa alternatywa – Polska potrzebuje obu rodzajów kolei. Szybkie połączenia między dużymi miastami i gęsta sieć aglomeracyjna mają tworzyć spójny system, podobnie jak autostrady i drogi lokalne. W konkluzji spółka zauważa, że wypowiedzi przedstawiciela Stadlera – firmy, która nie produkuje pociągów powyżej 250 km/h – mogą wynikać raczej z interesu handlowego niż z troski o realia polskiego rynku.