Port Polska zamiast CPK. Nowa nazwa, stary projekt i dużo polityki

Premier Donald Tusk ogłosił symboliczną zmianę – CPK znika, a jego miejsce zajmuje „Port Polska”. To nie tylko rebranding strategicznej inwestycji, ale też próba przejęcia narracji wokół projektu, który dla wielu wyborców nadal pozostaje tworem poprzedniej władzy. I choć z punktu widzenia budowy niewiele się zmienia, to informacyjny chaos rośnie z dnia na dzień.

Nazwa jak tarcza. Rząd odcina się od przeszłości

Premier nie pozostawił wątpliwości – nazwa „Centralny Port Komunikacyjny” jest „zhańbiona” i nie będzie więcej używana. Port Polska ma symbolizować nowy etap – czysty, europejski, bez politycznego bagażu. Problem w tym, że na poziomie organizacyjnym nic się nie zmienia: spółka nadal nazywa się CPK, oficjalna strona to wciąż cpk.pl, a przetargi podpisywane są starą nazwą. Ten dwugłos wzbudza wątpliwości, nawet wśród zwolenników inwestycji. Mikołaj Wild, były prezes spółki, krytykuje posunięcie jako kosztowny zabieg marketingowy, który przysłania faktyczne decyzje administracyjne – w tym wnioski o pozwolenia na budowę terminala i dworca.

Lotnisko łączy – kolej dzieli. Dwie wizje przyszłości

Choć sama idea budowy lotniska w Baranowie cieszy się ponadpartyjnym poparciem, koncepcja Kolei Dużych Prędkości nadal dzieli rządzących i opozycję. PiS lansował model „szprychowy”, rozgałęziający się w całym kraju, obecna koalicja stawia na oś „igrek” – Warszawa–Łódź z odgałęzieniami do Poznania i Wrocławia. Do tego dochodzi linia do Trójmiasta. W tle toczy się spór o prędkości pociągów – CPK chce przekroczyć barierę 300 km/h, PiS obstaje przy 250 km/h, tłumacząc to większą dostępnością dla rodzimych producentów.

Przetargi ruszą po wyborach? Gra toczy się o przyszłość inwestycji

Spółka CPK zapowiada zakup 120 składów, w tym 40 rozwijających prędkość powyżej 300 km/h. Pierwsze przetargi mają ruszyć w 2026 roku, a jeśli uda się je sfinalizować przed wyborami 2027, rząd Tuska zyska potężny argument w kampanii. Polityczne ryzyko jest jasne – kto wbije pierwszą łopatę, ten stanie się ojcem sukcesu, niezależnie od tego, kto projekt zaplanował. Z tej perspektywy „Port Polska” to nie tylko nowa nazwa, lecz ruch na szachownicy, który ma zabezpieczyć całą narrację na przyszłość.