
W Choczewie na Pomorzu rozpoczęła się budowa pierwszej w Polsce elektrowni jądrowej – inwestycji, która ma zasilić nawet 12 milionów gospodarstw domowych. Premier Donald Tusk podkreślił podczas wizyty na placu budowy, że to przedsięwzięcie o fundamentalnym znaczeniu dla przyszłości energetycznej kraju.
Atomowy projekt, który zmienia mapę energetyczną Polski
Budowa elektrowni jądrowej w lokalizacji Lubiatowo-Kopalino ma przekształcić północ kraju w nowy energetyczny i przemysłowy środek ciężkości Polski. W jej sąsiedztwie powstaną także wielkie farmy wiatrowe na Bałtyku, które razem z reaktorami stworzą spójny system zasilania. Donald Tusk zwrócił uwagę, że decyzja o lokalizacji nie była łatwa, jednak zmiana miejsca oznaczałaby kolejne lata opóźnień. Rząd postawił więc na konsekwencję – i na rozwój infrastruktury towarzyszącej, od dróg po linie kolejowe, które mają poprawić warunki życia mieszkańców regionu i ułatwić prace budowlane.
W stronę energetycznej niezależności
Inwestorem i operatorem elektrowni będzie Polskie Elektrownie Jądrowe (PEJ) – spółka należąca w całości do Skarbu Państwa. Na terenie obiektu powstaną trzy reaktory w technologii AP1000 amerykańskiego koncernu Westinghouse. Premier podkreślił, że projekt ten symbolizuje nowy etap w historii polskiej energetyki i stanowi praktyczną odpowiedź na rosnące zapotrzebowanie na stabilne źródła prądu.
Harmonogram atomowej przyszłości
Według planu, pierwszy beton jądrowy ma zostać wylany w 2028 roku, a uruchomienie pierwszego bloku zaplanowano na 2036. To inwestycja, której efekty mają sięgać kilku dekad – zapewniając bezpieczeństwo energetyczne kraju, a jednocześnie wpisując Polskę w europejski trend odchodzenia od węgla. Dla wielu obserwatorów to nie tylko budowa elektrowni, ale moment, w którym Polska faktycznie wchodzi do grona państw wykorzystujących energię atomową jako filar rozwoju, a nie tylko polityczne hasło.